Shark ! czyli jak to jest z tymi rekinami...

Obraz
Każdy z nas pamięta film "Szczeki", gdzie drapieżne rekiny tylko czyhały na okazje.  Nic w tym dziwnego, ze na sama myśl o rekinach dostajemy gęsiej skorki.   Tak też było w moim przypadku. Gdy przyjechałam pierwszy raz na wyspę, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to przystań ratownicza z kolorowa flaga, która wskazywała na obecność rekina w oceanie, niczym w "Słonecznym patrolu" . Myśl, która przewinęła mi się przez głowę to :" o nie! co ja tutaj robię".Jednak nie taki diabeł straszny jak go malują :-) Jestem na wyspie już ponad 2 lata i póki co żyję i mam się dobrze. Jeśli dostosujemy  się do wszelkich zakazów i nakazów , to ryzyko jest na prawdę niewielkie. Oczywiście, znajdziesz tu przepiękne plaże które są absolutnie zakazane i lepiej, by nie łamać przepisów, bo ryzyko obecności rekina jest na prawdę wysokie. Są to zazwyczaj plaże " otwarte" , z wysokimi falami, które stanowią pokusę dla wszystkich surferów. Na plażach otwart

Wycieczka w góry nie musi być hard.

Czerwone szlaki, przedzieranie się przez rwące rzeki, noc na łonie natury... Trochę już przeżyłam ;-). Dlatego tym razem postanowiłam wybrać się w góry zupełnie rekreacyjnie.



Jeden telefon do koleżanki i ekipa była już gotowa do wyjścia łącznie z dziećmi w wieku 5 lat, tak wiec można powiedzieć, typowy niedzielny wypad za miasto. Kierunek-> Bourg Murat. Miejscowość położona tuż obok wulkanu Piton de la Fournaise, ale otoczenie zupełnie odbiega od typowego wulkanicznego krajobrazu. Ja osobiście miałam wrażenie, że na moment przeniosłam się na polską wieś. Pastwiska, pagórki i mnóstwo zieleni.











Weszliśmy na 30 minutowy szlak zwany Trous Blancs czyli Białe Dziury i podziwialiśmy przepiękną panoramę wyspy... Jak dla dzieci szlak okazał się strzałem w dziesiątkę! Zero marudzenia, że za długo, że nogi bolą itp... Szlak był krótki, zero nadmiernego zmęczenia i co najważniejsze brak przepaści i innych zagrożeń, które mogą nam się przytrafić na czerwonych ścieżkach górskich. Tak więc polecam wszystkim rodzinom z dziećmi, oraz tym którzy lubią krótkie spacery bez większego wysiłku.









Oczywiście nie obyło się od apetycznego obiadu! No a jak :-) Po drodze zatrzymaliśmy się w przydrożnej restauracyjce na naleśnikach na słono, czyli galette bretonne. . Wyprawa bez dobrego jedzenia to przecież jak tort bez wisieńki ;-)



No i bohater dnia- galette bretonne !







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tropem ukrytego skarbu na Oceanie Indyjskim. Historia pirata LA BUSE

Shark ! czyli jak to jest z tymi rekinami...

Jeden ze szlaków którego nie znajdziesz w przewodniku! Wodospad Chaudron