Shark ! czyli jak to jest z tymi rekinami...

Obraz
Każdy z nas pamięta film "Szczeki", gdzie drapieżne rekiny tylko czyhały na okazje.  Nic w tym dziwnego, ze na sama myśl o rekinach dostajemy gęsiej skorki.   Tak też było w moim przypadku. Gdy przyjechałam pierwszy raz na wyspę, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to przystań ratownicza z kolorowa flaga, która wskazywała na obecność rekina w oceanie, niczym w "Słonecznym patrolu" . Myśl, która przewinęła mi się przez głowę to :" o nie! co ja tutaj robię".Jednak nie taki diabeł straszny jak go malują :-) Jestem na wyspie już ponad 2 lata i póki co żyję i mam się dobrze. Jeśli dostosujemy  się do wszelkich zakazów i nakazów , to ryzyko jest na prawdę niewielkie. Oczywiście, znajdziesz tu przepiękne plaże które są absolutnie zakazane i lepiej, by nie łamać przepisów, bo ryzyko obecności rekina jest na prawdę wysokie. Są to zazwyczaj plaże " otwarte" , z wysokimi falami, które stanowią pokusę dla wszystkich surferów. Na plażach otwart

Przeżyłam szkołę przetrwania!

Uwielbiam przekraczać własne limity, ale tym razem to trochę przesadziłam. Wybrałam się do MAFATE ! Kotlina górska  położona w sercu wyspy. Największą atrakcją tego miejsca jest to, że mieszkańcy nie mają samochodów.. I przemieszczają się szlakami górskimi... Jednym słowem życie toczy się tu w harmonii z naturą. Jak dla mnie idealne miejsce by poznać coś zupełnie nowego... inną mentalność, inną kulturę, inny świat... 

Spakowałam plecak ( jego waga była równa wadze mojego ciała) i powędrowałam. Oczywiście zero samochodów, taksówek i innych udogodnień cywilizacyjnych. Jedyną deską ratunkową jest helikopter, który w razie potrzeby, jest w stanie dotrzeć na miejsce (ps. nie polecam korzystać z tej usługi, cena to minimum 600 € za interwencję). Zabrałam dobre obuwie i podążyłam przed siebie. Droga nie była długa, jedynie 20 km tam i z powrotem, ale ścieżka nie należała do łatwych więc miałam wrażenie, że przeszłam ok 50km więcej niż to było zapisane na mapie. Strome zejścia, ostre wystające kamienie i walka z czasem (odnaleźć dobre miejsce i rozbić namiot przed zachodem słońca to było nielada wyzwanie), a do tego plecak, który za każdym razem destabilizował moją równowagę i do tego zimna noc spędzona pod gołym niebiem ...Nie powiem, że było łatwo. Jestem przyzwyczajona do dość wygodnego życia, a teraz musiałam zmierzyć się z wysiłkiem fizycznym i spartańskimi warunkami ( plus jedzenie z puszki), a do tego wszystkiego świadomość, że nie ma innej alternatywy powrotu do domu, jak piesza wspinaczka górska przez 10 km z tak samo ciężkim plecakiem jak wcześniej -super... Pokonywanie własnych słabości to najtrudniejsze zadanie z jakim musimy się zmierzyć. Ogromną motywacją jest piękno natury, które możemy podziwiać i eksplorować.

Jedną z najpiękniejszych perełek jaka mnie ujęła to... szkoła podstawowa. Mały przytulny i kolorowy budynek w samym środku dżunglii. Nie ma autobusów dowożących dzieci do szkoły, ani parkingu gdzie zagonieni rodzice oprowadzają pociechy na lekcje. W zamian za to mała ścieżka otulona bananowcami. To właśnie tędy dzieci docierają na zajęcia szkolne. Kto by pomyślał, że istnieją jeszcze takie miejsca na świecie... A poza tym fakt, że dzieci w dzisiejszych czasach nie znają presjii i gonitwy cywilizacyjnej jest zaskakujący a zarazem zachwycający. Tak na marginesie dodam tylko, że zajęcia z przyrody muszą tu być bardzo interesujące.

Jedna mała wyspa, a tak wiele do odkrycia...


Gotowi , start !





Jeden z przydrożnych schronisk.


Szkółka w samym sercu Mafate.


I szlak, który do niej prowadzi.


Nie zabrakło przepięknych widoków.... 




Jak i towarzyszy podróży :-) 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tropem ukrytego skarbu na Oceanie Indyjskim. Historia pirata LA BUSE

Shark ! czyli jak to jest z tymi rekinami...

Jeden ze szlaków którego nie znajdziesz w przewodniku! Wodospad Chaudron